Poems by Grzegorz Wróblewski
Translated from the Polish by Adam Zdrodowski
Wróblewski was born in 1962 in Gdansk and grew up in Warsaw, Poland. Since 1985 has lived in Copenhagen. He has published 6 volumes of poetry in Poland, 3 (translations) in Denmark, and selected poems in Bosnia-Herzegovina (Mostar 2002). He is also the author of several plays. English translations of his poems have appeared in London Magazine, Poetry London, Chicago Review, 3rd bed (USA) and in anthologies: Altered State: The New Polish Poetry (Arc Publications, Todmorden, UK 2003), Carnivorous Boy Carnivorous Bird (Zephyr Press, Brookline, USA 2004).
Adam Zdrodowski, born in 1979, poet and translator, is preparing his PhD on Elizabeth Bishop. His translations include Lifting Belly by Gertrude Stein and poems by Mark Ford. His poems have appeared in: Odra, Dwukropek and Dziennik portowy. His first collection of poems is entitled Przygody, etc. [Adventures, etc.] and has been published in Wrocław (2005). He lives in Warsaw.
1. THE TIME OF WOKEN UP POETS/CZAS PRZEBUDZONYCH POETÓW
2. HIGH TIDE/PRZYPŁYW
3. KITES ON PRIMROSE HILL/LATAWCE NA PRIMROSE HILL
4. THE PORTER AND LAVENDER/PORTIER I LAWENDA
5. ORIENTATIONS BETWEEN FRIENDS/TOWARZYSKIE ORIENTACJE
6. ON THE MILKY WAY/NA MLECZNEJ DRODZE
7. RED POLKA-DOT DRESS/SUKIENKA W CZERWONE GROSZKI
8. REPETITION/POWTÓRZENIE
9. MR VESTER/PAN VESTER
10. THE WIND’S TRIUMPH. JECKELS HOTEL, SKAGEN./TRIUMF WIATRU. JECKELS HOTEL, SKAGEN.
11. PASSENGER/PASAŻER
12. THE HOUSE/DOM
13. SONG ABOUT GUNNAR/PIOSENKA O GUNNARZE
from the collection Pomieszczenia i ogrody, by Grzegorz Wróblewski, with illustrations by Teodor Bok, published by Biblioteka Narodowa, Duński Instytut Kultury, Warsaw 2005.
1.
THE TIME OF WOKEN UP POETS
Why don’t we love each other any more?
What do we have left after all these years?
Such sad songs I hear
Tonight.
It’s poets, poets waking up and knocking
On the windows as winter comes.
When I fall asleep,
They begin to sob loudly.
CZAS PRZEBUDZONYCH POETÓW
Dlaczego już się nie kochamy,
Cóż nam pozostało z tamtych lat?
Takie oto smutne piosnki słyszę
Dzisiaj w nocy.
To poeci, to poeci budzą się i pukają
W okna wraz z nadejściem zimy.
Kiedy ja odchodzę w sen,
Oni zaczynają głośno szlochać.
2.
HIGH TIDE
Our birds are already circling above someone else.
You’re right, we pay too much tax,
and the sky has unexpectedly lost depth.
The birds quickly figured it out...
(Your cold hand is touching my dry
skin.) Did I make love to you only thanks to
full dentition and five-fingered
limbs?
PRZYPŁYW
Nasze ptaki krążą już nad kimś innym.
Masz rację, płacimy zbyt wysokie podatki,
a niebo niespodziewanie straciło głębię.
Ptaki się szybko zorientowały...
(Twoja zimna dłoń dotyka mojej wysuszonej
skóry.) Kochałem się z tobą tylko dzięki
pełnemu uzębieniu i pięciopalczastym
kończynom?
3.
KITES ON PRIMROSE HILL
My wife is falling asleep nicely (and surely she’s wriggling about because of the full moon
as usual it’s me who is to blame together with
the mentally unbalanced moon)
she’s falling asleep nicely and she’s thinking only about me
just like me
me too I’m thinking only...
she’s falling asleep close to the kites on Primrose Hill, somewhere near the ghosts of
Stevenson
and Keats (people stopped reading
there’s been a transformation of homo novus
it’s even worse than it was
it’s the same as always)
I know well she’s falling asleep, I can feel it under my skin (Constable, too, was wriggling
about there
but is there anyone in my Copenhagen hole who knows who it was –
Constable?)
we’re an exemplary couple
(Primrose Hill has a definite advantage over Christianshavn
because kites, kites are a very interesting form of spending...)
we spent many holidays together and we played cards (my wife
hates to play cards, she considers it, rightly so, a vulgar way
of spending, even though poker differs fundamentally...)
and we read aloud the classics to each other, though the classics
bored us stiff and
we never had time for the lyre, the classics
and the cards, because there were, it seems, other necessities
wreaths, does anybody at all read the classics
probably not
everybody pretends, just like the moon
the moon doesn’t spend with them either
I admit never in my life have I come across a unicorn
(they didn’t recognise Keats, fools), I’m falling asleep and I’m thinking only about her
I am to blame for evevything...
LATAWCE NA PRIMROSE HILL
Moja żona grzecznie teraz usypia (i wierci się pewnie z powodu pełni
jak zwykle odpowiedzialność za wszystko ponoszę ja oraz
niezrównoważony psychicznie księżyc)
grzecznie usypia i myśli tylko o mnie
podobnie jak ja
ja też myślę w tej chwili wyłącznie...
usypia blisko latawców na Primrose Hill, gdzieś w pobliżu duchów Stevensona
i Keatsa (ludzie przestali czytać
nastąpiła transformacja homo novusa
jest jeszcze gorzej niż było
jest tak samo jak zawsze)
dobrze wiem, że usypia, czuję to pod skórą (Constable też się tam wiercił
ale czy ktoś w mojej kopenhaskiej dziupli wie, kto to taki –
Constable?)
jesteśmy przykładnym małżeństwem
(Primrose Hill ma zdecydowaną przewagę nad Christianshavn
ponieważ latawce, latawce to bardzo ciekawa forma spędzania...)
spędzaliśmy razem niejedne wakacje i graliśmy w karty (moja żona
nienawidzi gry w karty, uważa to, słusznie, za wulgarny sposób
spędzania, mimo iż poker różni się zasadniczo...)
i czytaliśmy sobie na głos klasyków, choć klasycy nas
potwornie nudzili i
nie mieliśmy nigdy czasu na lirę, klasyków
i na grę w karty, gdyż były, zdaje się, inne zapotrzebowania
wianki, czy ktoś czyta w ogóle klasyków
raczej nie
wszyscy udają, podobnie jak księżyc
księżyc też z nimi nie spędza
przyznaję, że nigdy w życiu nie natknąłem się na jednorożca
(Keatsa nie rozpoznali, głupcy), usypiam i myślę tylko o niej
ponoszę za wszystko odpowiedzialność
4.
THE PORTER AND LAVENDER
He glances as I enter the empty hotel.
“What’s up?”, he asks.
“The moon is a swindler”, I say.
“Did you lose two hundred at cards again?”. He hands me the keys.
His little finger travels again to his hairy ear.
He leans over a yesterday newspaper.
He yawns.
He doesn’t want anything from me.
Neither do I from him.
(Will I ever get the chance to meet Georges Charpentier?)
Those lonely porters, gamblers, lost conquerors of rich widows
and oceans – how they resemble one another!
They always smell of lavender.
They can’t afford anything else.
They know one another inside out and secretly hate.
They can’t afford anything else.
PORTIER I LAWENDA
Spogląda jak wchodzę do pustego hotelu.
Co słychać? - pyta.
Księżyc to oszust - mówię.
Przegrałeś znowu dwie stówki w karty? - podaje mi klucze.
Jego mały palec wędruje ponownie do zarośniętego ucha.
Pochyla się nad wczorajszą gazetą.
Ziewa.
Nic ode mnie nie chce.
Ja od niego też.
(Czy kiedykolwiek dane mi będzie poznać Georgesa Charpientera?)
Ci samotni portierzy, gracze, niedoszli zdobywcy bogatych wdów
i oceanów - jakże oni wszyscy do siebie podobni!
Zalatują zawsze lawendą.
Na nic innego ich nie stać.
Znają się na wylot i po cichu się nienawidzą.
Na nic innego ich nie stać.
5.
ORIENTATIONS BETWEEN FRIENDS
Renoir again, though there have already been
many poems about him and because of this ladies
cried bitter tears and an art connoisseur
was running about distracted, with a stomachache etc.
So it’s this hapless Renoir again,
it’s clear, his old age wasn’t
pleasant, he suffered just like any other
ailing grandpa, but why does it always
lead to conflicts between friends
when you, God forbid, say that his father
was a tailor and had the eyes of a common sadist?
(The Portrait of Renoir’s Father, 1869; Saint Louis, City Art Museum)
TOWARZYSKIE ORIENTACJE
Znowu Renoir, choć był przecież o nim
niejeden już wiersz i panie z tego powodu
płakały rzewnymi łzami i pewien znawca sztuki
biegał rozkojarzony z bólem brzucha etc.
Więc znowu ten nieszczęsny Renoir,
wiadomo, jego starość nie należała
do przyjemnych, męczył się jak każdy inny
schorowany dziadziuś, ale dlaczego zawsze
dochodzi do towarzyskich konfliktów,
gdy się, nie daj boże, powie, że jego ojciec
był krawcem i miał wzrok pospolitego sadysty?
(Portret ojca Renoira, 1869; Saint Louis, City Art Museum)
6.
ON THE MILKY WAY
What joy not to do anything!
To avoid those who deliver letters or earn money by counting
constellations.
Caressing a stray Alsatian, I’m looking into his
cunning eyes.
He understands me perfectly.
He doesn’t have to hunt ducks and nobody teases him with a rubber
bone.
Just like me he’s taking a rest among the mindless
dandelions.
He thinks he has understood his short mission.
NA MLECZNEJ DRODZE
Cóż za szczęście nic nie robić!
Omijać tych, co roznoszą listy albo za pieniądze przeliczają
gwiazdozbiory.
Głaszcząc bezpańskiego wilczura, patrzę w jego
chytre oczy.
On mnie doskonale rozumie.
Nie musi polować na kaczki i nikt nie drażni go gumową
kością.
Podobnie jak ja wypoczywa wśród bezmyślnych
dmuchawców.
Zdaje mu się, że pojął swoją krótką misję.
7.
RED POLKA-DOT DRESS
Why have they spilled the milk again? I’m so tired...
Something must have surely happened to my mother, she complains.
What do you need then, maybe you’d like to take a ride
to the forest with me?
My heart is failing me and I can constantly hear my mother’s cry
- she ignores my proposal.
All right! Then you have to get on by yourself,
see you, take care etc.
Then, already in the hall, pricks of conscience seize me.
I go back and ask if she doesn’t want to go with me somewhere after all.
She starts anew: Something must have surely happened to my mother, constantly
I can hear her cry, where is my mother now?
When I run away again, she, offended, pounds her fists on the walls.
(I promise myself we’ll never meet again.)
A few days later I sit again on the edge of her metal bed.
She’s breathing heavily.
She claims that they have spilled her milk again and that soon she’ll go
to meet her Maker.
As usual I propose a ride to the forest,
and she suddenly says:
All right, wait a minute, I’ll just put on the red
polka-dot dress.
SUKIENKA W CZERWONE GROSZKI
Dlaczego znowu rozlali mleko? Jestem taka zmęczona...
Coś na pewno stało się matce - żali się.
Czego ci w takim razie potrzeba, może chcesz przejechać się
ze mną do lasu?
Serce odmawia mi posłuszeństwa i słyszę ciągle płacz matki
- ignoruje propozycję.
W porządku! W takim razie musisz radzić sobie sama,
do zobaczenia, trzymaj się itd.
Potem, już na korytarzu, łapią mnie wyrzuty sumienia.
Wracam i pytam, czy nie chce się jednak ze mną gdzieś wybrać.
Zaczyna od nowa: Coś na pewno stało się matce, ciągle
słyszę jej płacz, gdzie podziewa się teraz moja matka?
Gdy ponownie stamtąd uciekam, obrażona wali pięściami w ścianę.
(Przyrzekam sobie, że nigdy więcej się nie spotkamy.)
Po kilku dniach siedzę znów na krawędzi jej metalowego łóżka.
Ciężko oddycha.
Twierdzi, że rozlali jej mleko i że już wkrótce wybierze się
na tamten świat.
Proponuję jej jak zwykle przejażdżkę do lasu,
a ona niespodziewanie mówi:
Dobrze, poczekaj chwilę, tylko włożę na siebie sukienkę
w czerwone groszki.
8.
REPETITION
I have already been in this room once.
I have talked to the same woman, watched her shiny necklace
and drunk tea from the same cup.
I know exactly at which moment we’ll say to each other:
Good night! How many minutes I’ll be falling asleep and what we’ll later
dream about...
I have already been in this room once!
For unexplained reasons they have forgotten to limit my memory.
Is it possible that somebody hoped that this time I’d act differently?
Change the course of events, mend the world’s history? But I joyfully...
repeat myself. It’s a wonderful, earthly evening.
Intimate and common.
I’d like to live it through endlessly.
Without any changes.
POWTÓRZENIE
Byłem już kiedyś w tym samym pomieszczeniu.
Rozmawiałem z tą samą kobietą, obserwowałem jej błyszczący naszyjnik
i piłem herbatę z tej samej filiżanki.
Wiem dokładnie, w którym momencie powiemy sobie:
Dobranoc! Ile minut będę usypiał i co się potem nam
przyśni...
Byłem już kiedyś w tym samym pomieszczeniu!
Z niewyjaśnionych przyczyn zapomniano ograniczyć mi pamięć.
Czyżby ktoś liczył na to, iż postąpię tym razem inaczej?
Zmienię bieg wydarzeń, naprawię historię świata? Ale ja z radością...
powtarzam się. To jest wspaniały, ziemski wieczór.
Intymny i pospolity.
Chciałbym przeżywać go w nieskończoność.
Bez jakichkolwiek zmian.
9.
MR VESTER
The owner is not the owner any more.
He used to own a white house with a fireplace but now
they have brought a hat for him into the garden
Hung it on a collapsing hedge and are silently waiting
Mr Vester has rammed his stick in the ground and is wiping his horn-rimmed glasses
He’s looking at the people walking down the road in the direction of the city
where he has never set foot.
PAN VESTER
Właściciel nie jest już właścicielem
Posiadał kiedyś biały dom z kominkiem a teraz
wynieśli mu do ogrodu kapelusz
Zawiesili na walącym się płocie i w milczeniu czekają
Pan Vester wbił w ziemię laskę i przeciera rogowe okulary
Patrzy na ludzi wędrujących szosą w stronę miasta
w którym jeszcze nigdy nie postawił nogi.
10.
THE WIND’S TRIUMPH. JECKELS HOTEL, SKAGEN.
Your eyes change and you stop reacting to sounds.
The glasses standing nearby start shaking.
You fall asleep fast. You scream in an unknown language and you dig in your nails
into the pillows. (The hotel cats knock on our door.)
You return only in the morning, with the first vigilant seagulls.
(Outside there is silence. The long-awaited silence and the sun...)
Smiling, you comb out your hair and ask for a cup of tea.
You can’t remember anything.
You soften...
Until the next storm.
TRIUMF WIATRU. HOTEL JECKELS, SKAGEN.
Zmieniają ci się oczy i przestajesz reagować na dźwięki.
Stojące w pobliżu szklanki zaczynają drgać.
Szybko usypiasz. Krzyczysz w nieznanym języku i wbijasz się paznokciami
w poduszki. (Hotelowe koty pukają do naszych drzwi.)
Powracasz dopiero nad ranem, wraz z pierwszymi czujnymi mewami.
(Na zewnątrz cisza. Długo oczekiwana cisza i słońce...)
Uśmiechnięta rozczesujesz włosy i prosisz o filiżankę herbaty.
Niczego sobie nie przypominasz.
Łagodniejesz...
Aż do następnego sztormu.
11.
PASSENGER
Should the court be taxed? Breathless steeds
are pulling a black coach through the streets of snowy Copenhagen
(Should we tear off the batmen’s shiny buttons?)
Poor, corrupt hacks
So much humiliation in exchange for a bucket of royal
oats.
PASAŻER
Czy należy opodatkować dwór? Zdyszane rumaki
ciagną czarną karocę ulicami zaśnieżonej Kopenhagi
(Zerwać ordynansom ich błyszczące guziki?)
Biedne, skorumpowane szkapy
Tyle poniżenia w zamian za kubeł królewskiego
owsa.
12.
THE HOUSE
Late each morning in front of it
men in black coats gather.
They silently stand on the steps and smoke long cigarettes.
Then they ring the doorbell.
They wait a few minutes and disperse.
They appear again the next day.
Dressed in black, they silently stand on the steps,
drag on, ring.
Everything always happens at the same pace.
Nobody ever lets them in.
DOM
Każdego przedpołudnia zbierają się przed nim
mężczyźni w czarnych płaszczach.
Stoją w milczeniu na schodach i palą długie papierosy.
Potem dzwonią do drzwi.
Czekają kilka minut i rozchodzą się.
Pojawiają się ponownie następnego dnia.
Ubrani na czarno, stoją w milczeniu na schodach,
zaciągają się, dzwonią.
Wszystko odbywa się zawsze w tym samym tempie.
Nikt im nigdy nie otwiera drzwi.
13.
SONG ABOUT GUNNAR
Gunnar has only
a wooden spoon
and a cabbage patch left.
His wife died
of pneumonia
three years ago.
His son went
to Sappisaasi
to breed reindeers.
PIOSENKA O GUNNARZE
Gunnarowi została
drewniana łyżka
i poletko kapusty.
Jego żona zmarła
trzy lata temu na
zapalenie płuc.
Syn wyjechał
do Sappisaasi
i hoduje tam renifery.
See also: The Other Side
No comments:
Post a Comment